Idea morsowania znana jest co najmniej od kilku tysięcy lat. I choć krótkotrwałe zanurzanie się w zimnej lub lodowatej wodzie praktykowane jest współcześnie w otwartych zbiornikach wodnych w okresie jesienno-zimowym, coraz więcej osób decyduje się korzystać z zalet zimnych kąpieli przez okrągły rok w domowej łazience. Czy faktycznie warto fundować sobie ekstremalne i początkowo mało przyjemne doznania? Jak się do tego przygotować i co sprawdzi się lepiej – wanna czy kabina prysznicowa?

Długa tradycja zimnych kąpieli


Zimne kąpiele w celach leczniczych promował jeden z najbardziej znanych prekursorów medycyny – Hipokrates – wielki zwolennik balneoterapii, który wspominał wielokrotnie o zdrowotnych korzyściach z krótkotrwałego kontaktu z wodą o odpowiednio niskiej temperaturze. Zalecał je m.in. na podagrę, obrzęki, stłuczenia i wysoką gorączkę. Przed greckim lekarzem z dobrodziejstw przebywania w zimnej wodzie korzystali również starożytni Egipcjanie i Rzymianie. Rytuał wspólnych kąpieli w basenach wypełnionych schłodzoną wodą cieszył się dużą popularnością i pełnił rolę nie tylko prozdrowotną, ale także integracyjną. Wskakiwanie do zimnej wody pozostało do dziś popularną praktyką wśród Finów i Rosjan, dla których jest to integralna część korzystania z tradycyjnej sauny i jej rosyjskiej odmiany, czyli bani. 

W Polsce dobroczynne właściwości kąpieli w zimnej wodzie zaczęto doceniać dopiero w XVI wieku. Do największych orędowników „morsowania” należeli nadworni lekarze ówczesnych królów – Józef Struś i Wojciech Oczko. Były to jednak aktywności elitarne. Na powolnej fali wznoszącej zimne kąpiele znalazły się dzięki działalności pierwszego stowarzyszenia miłośników morsowania, którym był założony w 1975 roku Gdański Klub Morsów. Najwięcej amatorów zimnych kąpieli przybyło po pojawieniu się Internetu, który zapewnia dostęp do niezbędnej wiedzy i pomaga w szerzeniu korzyści wynikających z krótkotrwałego przebywania w zimnej wodzie. Morsów przybywa z roku na rok, nie dziwi więc fakt, że na najpopularniejszych kąpieliskach, przy sprzyjającej pogodzie, robi się tłoczno. Część „morsów”, z różnych względów, preferuje jednak zdecydowanie domową łazienkę. Czy ma to sens? Jak najbardziej! Mimo że górna granica temperatury wody dla amatorów prawdziwego morsowania wynosi co prawda 12°C, a zimna woda w miejskich wodociągach ma z reguły ok. 10-15°C., nieco wyższa temperatura nie zmniejsza potencjalnych korzyści zdrowotnych. 

Zimna woda zdrowia doda


To popularne przysłowie nie wzięło się znikąd. Korzyści wynikające z kąpieli w zimnej lub lodowatej wodzie (≤ 4°C), zarówno fizyczne, jak i psychiczne, znane są co najmniej od czasów starożytnych i potwierdzone licznymi badaniami. Zimna woda aktywuje reakcje obronne organizmu. Naczynia krwionośne ulegają zwężeniu, a metabolizm przyspiesza, co przekłada się na szereg wymiernych korzyści. 

Krótkotrwały kontakt z zimną wodą poprawia krążenie krwi i zwiększa wydolność układu sercowo-naczyniowego. Wzmacnia układ odpornościowy poprzez stymulację produkcji białych krwinek oraz łagodzi bóle i redukuje stany zapalne związane z chorobami reumatycznymi. W kontakcie z niską temperaturą wody dochodzi także do uwalniania endorfin, czyli hormonów szczęścia. Systematyczne morsowanie poprawia samopoczucie i obniża poziom stresu. Po intensywnym wysiłku dodaje energii i pomaga zregenerować organizm.

Przed rozpoczęciem korzystania z zimnych kąpieli, warto pamiętać o stopniowym przyzwyczajaniu organizmu do niskich temperatur. Pierwsze kontakty z zimną wodą nie należą z pewnością do przyjemnych, dlatego powinny być krótkie. Stopniowe obniżanie temperatury wody i zwiększanie czasu kąpieli pozwoli uniknąć nadmiernego wyziębienia organizmu oraz dyskomfortu wywołanego szokiem termicznym. Z czasem „morsowanie” zaczyna sprawiać coraz więcej radości. Na zimne kąpiele powinny jednak uważać osoby z problemami kardiologicznymi, chorobami układu sercowo-naczyniowego oraz nerek. Wszelkie wątpliwości należy skonsultować z lekarzem. 

W wannie czy pod prysznicem


Zanim spróbujemy odpowiedzieć na to pytanie, skupmy się na najważniejszych zaletach „morsowania” w domowej łazience. Poza aspektami zdrowotnymi zimne kąpiele w wannie lub pod prysznicem pomagają oszczędzić czas. Morsowanie tu i teraz, bez konieczności wychodzenia z domu to spora zaleta. Dla niektórych osób bardzo dużym plusem jest możliwość zachowania maksymalnej prywatności oraz dostosowania kąpieli do indywidualnych preferencji i potrzeb. Niewątpliwą zaletą jest także perspektywa „morsowania” przez cały rok, poza sezonem jesienno-zimowym i bez konieczności czekania na odpowiednie okno pogodowe.


Co sprawdza się lepiej, wanna czy kabina prysznicowa? Wybór zależy od indywidualnych preferencji oraz przestrzeni w łazience. Wanny mają na pewno tę przewagę, że zapewniają możliwość całkowitego zanurzenia się w wodzie oraz dodania ulubionych olejków eterycznych lub soli, które mogą zwiększyć przyjemność parominutowej kąpieli w zimnej wodzie. Z kolei kabiny prysznicowe pozwalają obniżyć zużycie wody, szczególnie jeśli skupimy się na krótkich, energetyzujących prysznicach. Warto jednak pamiętać, że chłodzenie strumieniowe, które oferują kabiny, nie zapewnia takiej efektywności, jak wanny. Jeśli jednak preferujemy prysznice, a jednocześnie zależy nam na maksymalnym skorzystaniu z zalet zimnych kąpieli w domowej łazience, dobrym wyborem okaże się z pewnością wanna z kabiną prysznicową. Bardzo dobrze sprawdzi się również wanna z hydromasażem. Krótka, energetyczna kąpiel w chłodnej wodzie z ulubionym rodzajem masażu ma działanie regenerujące, przeciwbólowe i ujędrniające. Niektóre modele wanien wyposażone są dodatkowo w funkcję sauny, co przekłada się na dodatkowe korzyści i zapewnia chwile wyjątkowej przyjemności po zimnej kąpieli.